Ruszające się krzaki... czyli miejsce samotności rozmyślań i

Iscario

nie mogę powiedzieć...
*zastrzegła złodziejka, ale tak energicznie kiwała głową, że nie pozostawiało to raczej wątpliwości co do odpowiedzi*
*oparła się o krzak, i znów zaklęła siarczyście, gdy zapadła się wśród co rzadszych gałęzi*

Corin

- aaa * gnomowi zakręciło się w głowie *
- a planujecie dzieci.. znaczy rodzeństwo większe przez przypadek spotkać ? * uśmiechnął się sam do siebie *

Iscario

drogi Corinie, ty oddaj mi tę butelkę, bo widzę że masz połączenie ze strefą irracjonalną...
*spokojnie wysupłała ci butelkę z rąk i popiła z niej tęgo*
Jakie rodzeństwo, jakie dzieci... założę się, to przez tą jajecznicę...!

Corin

- dzieci przez jajecznicę * powiedział powoli sam do siebie *
- muszę się władcy spytać jak to... * zorientował się że mówi na głos ... uśmiechnął się i wyciągnął fajkę *

Iscario

*popatrzyła podejrzliwie na bimber. czy to po nim takie...? pokręciła głową, bojąc się nad tym zastanawiać*
Władcy...? Nie polecam. Nie czytałeś w gazecie jakoby to on miał być ojcem jednej trzeciej mieszkańców...? nie wyzna ci sekretów!

Corin

- no właśnie jak to z tym jest ... jednej trzeciej znaczy wszystkich półelfów * popatrzył podejrzliwie na półelfkę *

Iscario

*uniosła ręce w obronnym geście*
bynajmniej, ja podziękuję grzecznie, to nie mój szanowny tatuś... jestem niewinną przyjezdną...a już na pewno przyjezdną...
*machnęła ręką z butelką, jakby podkreślając swoje racje*

Corin

* właśnie postanowił sobie zrobić maseczkę na cerę z jajecznicy ... gdyż myśl o dzieciach przez jajecznicę nie dawała mu spokoju... spojrzał na swoją butelkę w jej dłoniach... machinalnym, instynktownym, gładkim i perfekcyjnym ruchem wyciągną kolejną butelkę z niczym nie wyróżniającego się krzaczka*
- taaaaak * uśmiechnął się do siebie, na etykiecie butelki pisało "magiczny środek na choroby owiec"*

Iscario

*miała rozgadać się dalej, ale jakoś chyba ściskana w dłoni butelka przestała dawać jej moralne oparcie*
no... więc tak by to wyglądało. A właśnie. Ja mam pomysł, może by tak panowie zaczęli nosić wspaniałe, kuse uniformy?
*w oczach złodziejki zatliła się nadzieja*
nie będę despotką, do wyboru będziecie mieli wilcze albo... hm, kocie uszy? i coś na okrycie miednicy. Jako znakomita większość warto byście błysnęli przykładem!
* z myśli policzyła, ile to będzie chodziło po mieście zwierzaków bez uszu*

Corin

- oj * pociągną głębszego łyka *
- jesteś pewna, że chciała byś zobaczyć gnoma w negliżu ? Naprawdę nie jest przyjemny widok... widzę takiego jednego codziennie przed lustrem.
* chuchną nieznacznie gdyż płyn pity przez niego miał właściwości mocno żrące *
- ale pomysł możesz przedstawić w mithrilowej komnacie, nie powiem że mnie nie interesuje reakcja reszty członków na ten temat * uśmiechnął się *

Iscario

No dobrze, to ja to napiszę na pergaminie, a ty, bo jesteś taki dzielny iw ogóle...
*nie wiedzieć czemu co raz popatrywała na butelkę trzymaną przez gnoma*
A ty ją odczytasz w mithrilowej komnacie. Ja tymczasem zajmę jakieś bezpieczne strategicznie miejsce, co by nie było łatwo im mnie znaleść i się mścić... znaczy, pogratulować!

Corin

- myślę że w tych krzakach była byś bezpieczna.. znaczy mogła byś się schować przed tłumem ludzi chcących uścisnąć dłoń osobie która wpadła na ten genialny pomysł * zauważył jak jej wzrok wbija się w jego butelkę *

Iscario

Tak, tak, odwaga ważna rzecz...
*rzuciła jakby w zamyśleniu*
krzaki...? a tak! Tyle że ty już wiesz o kryjówce. Pozostawiłabym świadka...!

Corin

- Jakiej kryjówce * zapytał zdziwiony *
- ja nie słyszałem nigdy o żadnej kryjówce nawet o tej w której nasz przywódca trzyma różne magiczne różność ... w tym jakieś lekarstwo dla owiec.

Iscario

*przytaknęła krótko, patrząc w niebo*
wiesz co...? wspaniała dziś pogoda. Chyba przenocuję dzisiaj w ogrodzie... łono natury, takie tam...! czuję, że muszę pojednać się z przyrodą...!